Rozleniwieni, objedzeni, opici – tak zazwyczaj opisują siebie ludzie u schyłku świąt. Niestety, czeka nas moment powrotu do szarej rzeczywistości. Jak nie poddać się złemu nastrojowi? Przede wszystkim postarajmy się, by ta „szara” rzeczywistość nie była wcale szara!
Dużo trudniej motywować się do pracy, której najzwyczajniej w świecie nie lubimy. Może Nowy Rok to dobra okazja, by pomyśleć o zmianie na lepsze? Zawód, który wykonujemy, w dużej mierze determinuje jakość naszego życia i nieuchronnie kształtuje naszą osobowość. Pieniądze mogą być jedyną motywacją do pracy, ale na krótką metę. Spełnienie zawodowe to poczucie, które należy się każdemu pracowitemu człowiekowi. Wtedy nawet po przerwie chce mu się wrócić do obowiązków.
O ile to możliwe, unikajmy rutyny w pracy. Starajmy się być stale kreatywni i nie „spoczywać na laurach”. Nowe zadania to nowe wyzwania, które potrafią nadać naszej pracy większy sens i sprawić, że na nowo poczujemy dawną pasję lub chociażby jej cień.
Równie ważna jest atmosfera w zespole, w którym pracujemy. Jeśli jest swobodna, pełna szczerości i polega na dobrych relacjach, w dużo mniejszym stopniu grozi nam wypalenie zawodowe. Starajmy się zawsze wyjaśniać konflikty w pracy, ponieważ zawsze stanowią one dodatkowe, niepotrzebne obciążenie. Dobry zespół to taki, z którym współpracuje się nam na tyle wydajnie, że chcemy wrócić do tych ludzi po urlopie. Zdrowa relacja z szefem to gwarancja naszego dobrego samopoczucia w miejscu pracy.
I pamiętajmy: choć staramy się oddzielać życie zawodowe od prywatnego, te dwie sfery nieuchronnie się przenikają. Łączy je bowiem nasza osoba i nasz nastrój. Dużo łatwiej jest wykrzesać z siebie entuzjazm zawodowy, kiedy układa nam się w domu – i odwrotnie.