Czym jest four cross? To odmiana kolarstwa górskiego, w której na specjalnie przygotowanym torze znajdują się różne przeszkody jak bandy, double czy skocznie. Zawodnicy ścigają się czwórkami, a zwycięzcą zostaje zawodnik, który pierwszy pojawi się na mecie.
Zacznijmy od tego jak zaczęła się Twoja przygoda z ekstremalnym kolarstwem górskim? Skąd taka pasja, czy ktoś Cię nią zaraził?
Mariusz: Zacząłem od jazdy w XC (Cross Country), dyscypliny, w której Maja Włoszczowska jest Mistrzynią Świata i, w której zdobyła srebro olimpijskie w Pekinie. W XC jeździłem 2 lata z czasem przesiadłem się na rower przeznaczony do bardziej ekstremalnej jazdy. Myślę, że pasją zarazili mnie moi koledzy, z którymi spędzałem sporo czasu na rowerze.
Jak długo już jeździsz?
Typowy trening pod 4X – dyscyplinę, w której jestem Mistrzem Polski robię 3 rok, a na rowerze jeżdżę od 9 lat.
Jesteś uniwersalnym zawodnikiem, wiem, że zaczynałeś od dirtu, a Twoja droga zawodnicza zaczęła się od ścigania w downhillu, startujesz też w BMX racing. Opowiedz pokrótce jak właśnie zaczynała się Twoja kariera, jak wyglądała droga do tegorocznego Mistrza Polski w 4X?
Na rowerze zjazdowym spędziłem 2 lata, wygrywając po drodze kilka imprez i zajmując dobre, czołowe miejsca, na BMX jeżdżę 3 lata i jestem dwukrotnym V-ce Mistrzem Polski. Aktualnie skupiam się najbardziej na 4X z tego względu, iż wielką sztuką jest połączyć trzy rowery. Droga do Mistrza Polski, to przede wszystkim całoroczny trening i sporo wyrzeczeń.
Pierwszy raz z 4X - kiedy, gdzie i na jakim torze zaczynałeś? Skąd w ogóle pomysł na ściganie się w 4X?
Moje pierwsze zawody to było Grand Prix Rybnika w 2006 roku, na torze Wiśniowiec w Rybniku. Zawsze lubię rywalizacje, we wszystkim co robię, dlatego też ścigam się na rowerze.
Kilka słów o sobotnich Mistrzostwach Polski, jakie są Twoje osobiste wrażenia, w szczególności z walki w samym finale? kto był według Ciebie najtrudniejszym przeciwnikiem, czy byłeś zaskoczony wygraną i przede wszystkim co było najtrudniejsze do pokonania – pogoda, zmęczenie czy konkurencja?
Mistrzostwa były perfekcyjne. Poczułem wielką ulgę po przejechaniu linii mety, liczyłem na to, że to ja pierwszy ją przekroczę. Myślę, iż pierwsza piątka z generalki zawsze jest mocna – Piotrek Paradowski, Robert Kulesza czy Maciej Chmiel są zawsze trudni do pokonania. Bardzo chciałem wygrać te Mistrzostwa i udało mi się. Ciężko powiedzieć, czy byłem zaskoczony wygraną – na pewno byłem zadowolony. Pogoda była super (było gorąco, a tor bardzo suchy), zazwyczaj trenuję w takie gorące dni. Zmęczenie czułem po finałowym biegu, a konkurencja była bardzo wymagająca.
Jak wygląda Twój tydzień? Ile razy w tygodniu, ile godzin i w jakiej formie trenujesz? Jeździsz tylko na rowerze, czy ćwiczysz też na siłowni bądź uprawiasz inne dyscypliny? Masz jakąś specjalną dietę?
Mój trening jest na 100% . Staram się jeździć sześć razy w tygodniu, dwa razy dziennie, poranne sprinty i machanie sztangą, potem zajmuję się innymi sprawami – jem kurczaki i oglądam DEA Wydział Specjalny na Polsat Play, czasem Eurosport, szczególnie gdy w tenisa gra Karolina Woźniacki (śmiech). Następnie trening na torze lub las. Mam kilka specjalnych treningów, które wymyśliłem sam, ale nie powiem dokładnie jak wyglądają. Nie mam diety – lubię jeść kebaby, oraz dania z baru chińskiego. (śmiech)
Dlaczego trenujesz głównie u naszych południowych sąsiadów? W Nysie nie masz warunków do treningu?
Trenuje na torze w czeskim Jeseniku, w Nysie niestety takowego nie ma, mimo, iż to miasto ma dwukrotnego Mistrza Polski w tej dyscyplinie, i zawodnika który jeździ na Puchary Europy i Świata. W tym mieście jeździ naprawdę wiele osób. W Nysie mogę wykonać inny trening, sprinty, siłownia, treningi kondycyjne, natomiast technikę potrzebną do jazdy da się nabyć tylko na torze, dlatego kilka razy w tygodniu jeżdżę do Czech.
Czy w Polsce da się utrzymać ze ścigania, jest to rentowny sport? Otrzymujesz jakieś stypendia sportowe?
Na dzień dzisiejszy nie, ale to nie znaczy, że zawodnik z Polski nie może jeździć dobrze i utrzymywać sie za granica z tego sportu. Niestety nie otrzymuję też żadnych stypendiów sportowych.
Jakie do tej pory miałeś kontuzje?
Nic poważnego, miesiąc temu miałem szyty łokieć, po za tym prócz stłuczeń i zadrapań nic mi sie nie stało.
Jakie są Twoje ulubione miejscówki w Polsce i za granicą (nie tylko 4X)?
Jesenik – tor BMX, Fatamorgana Trails – dirty w Jeseniku, forty w Nysie. Czarna Góra jako miejscówka DH oraz Kopa Biskupia – też zjazdowo.
Kogo najbardziej cenisz z zawodników 4X - zarówno w Polsce, jak i za granicą?
Cenię sobie każdego zawodnika, który ciężko trenuje, aby osiągnąć sukces, i nie narzeka za dużo . Myślę, że Graves, Fischbach, Hanes Svub i Romća Labounková są w porządku.
Jak oceniasz poziom polskiego 4X - co jest dobrze, a co wypadałoby zmienić, aby było lepiej?
Mamy zawodników, którzy potrafią jeździć, ale nie możemy zapominać o tym, że 4X jest dla nich tylko hobby, często po pracy lub po szkole. Profesjonalny zawodnik, który jest w Top 10 Pucharu Świata, nie musi się martwić o sprawdzian czy o papiery do pracy. Jego pracą jest jazda, to jest całkiem co innego. Myślę, że z roku na rok Polacy będą dawać czadu na PŚ, wystarczy przypomnieć zeszłoroczne ósme miejsce Roberta Kuleszy w Val di Sole.
Plany na najbliższą przyszłość – tą sportową i nie tylko. Jak chcesz ukierować swoją dotychczasową karierę rowerową, jakie starty planujesz jeszcze w tym sezonie. Jesteś też tegorocznym maturzystą, gdzie wybierasz się na studia?
Druga część sezonu to Val Di Sole – Puchar Świata, Champery – Mistrzostwa Świata, Rybnik – finał Pucharu Polski, Dzierżoniów – Mistrzostwa Polski w BMX, a także kilka wybranych zawodów w Czechach. Możliwe też, że jeszcze w tym roku wystartuję w DH. Będę studiować dietetykę na nyskiej PWSZ.
Dziękuję i życzę więc powodzenia na kolejnych startach.
Dziękuje za rozmowę i poświęcony mi czas.